Znalazłyśmy tam biedronki i już myślałam, że po prostu wykleimy taką na kartce, jako obraz, ale wpadłam na doskonały pomysł. Naszykowałam koła, na skrzydełka przecięłam je na pół i przystąpiłyśmy do pracy. Pokazałam Mai jak naklejać i świetnie radziła sobie sama z konstruowaniem kolejnych biedronek. Potem jej zadaniem było odliczanie, wybieranie i naklejanie kolorowych kropek. Ot i cała tajemnica! :) Każda nasza biedronka ma inną ilość kropek - kolejno 1, 2, 3, 4 i 5. Bo to są matematyczne biedronki :)) Na końcu trafiły do laminarki, żeby się nie gniotły i dokleiłam im plastikowe oczka. Są prześliczne i takie mądre :)
Takie biedronki mają niezliczoną ilość zastosowań. Przede wszystkim świetnie wpasowują się w ideę przygotowywania dziecka do nauki matematyki według metod Edyty Gruszczyk-Kolczyńskiej, matematycznej królowej w pedagogice.
Można po prostu liczyć z dzieckiem kropki, potem je dodawać i odejmować. Można je dopasowywać do odpowiedniej ilości koralików na liczydle, albo do wszystkich możliwych liczmanów - kasztanów, fasolek, patyczków, kamyków, pszczółek... można przenosić ilość kropek na liczenie na paluszkach, układać biedronki od najmniejszej liczby kropek do największej i odwrotnie. Ojjj! można się bawić bez końca... :)
Biedronki są też bardzo atrakcyjne dlatego, że dziecko może je zrobić prawie całkiem samo, z małą pomocą rodzica, a jak już są gotowe wyglądają naprawdę imponująco. Maja była z nich bardzo dumna, poza tym dużo atrakcyjniej jest liczyć na biedronkach niż na zwykłych cyfrach, prawda? Przed nami jeszcze kolejna piątka, aż do pełnej dziesiątki. Zatem, zachęcamy - liczcie, liczcie, liczcie z dziećmi - to jest naprawdę super zabawa!