Tata kupił kilka dni temu piękny bukiet tulipanów. Niestety kwiaty już zwiędły, ale było mi tak żal wyrzucić te słoneczne, żółte płatki, że odłożyłam je do zabaw z Mają.
Na początek nasza stara zabawa, jeszcze z niemowlęctwa, podrzucam garście płatków do góry, tak by obsypały Maję, wykrzykując 'Wiwat młoda para' ( tak, naprawdę :) i moja córka bardzo to lubi, ma przy tym bardzo bliski, sensoryczny kontakt z płatkami obsypującymi całe ciało.
Potem wąchałyśmy płatki i rozmawiałyśmy o tym jakie są - ćwicząc przymiotniki. A następnie okazało się, że jest ktoś kto wprost marzy o kąpieli w pachnących kwiatowych płatkach i nawet bardzo chciałby urządzić sobie w nich kwiatowe łoże :)
Próbowałam zachęcić Maję do zrobienia pracy plastycznej z ich udziałem - myślałam o słonku, albo po prostu łące, ale taką tematyką nie było dziś zainteresowania. Za to kiedy zaproponowałam jednego z ukochanych kucyków, już rozmowa była całkiem inna :)
I tak powstał portret kucyka z grzywą i ogonem z płatków tulipana, ach i jest też brokatowy blask, miało być troszkę, a wyszło jak zawsze :) ale Maja uważa, że jest pięknie i ja też. A najważniejsze jest to, że teraz na noc przepięknie pachnie tulipanami w całym pokoju Mai.
Suuuper! Bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńMnie się podoba pomysł z podrzucaniem kwiatków i wołaniem "wiwat młoda para". Uroczy i miły zwyczaj :)
OdpowiedzUsuńTaki deszcz z płatków to musi być coś!...
OdpowiedzUsuńI mi się podoba kucyk!I ten ogrom brokatu też!:)
OdpowiedzUsuńTulipany nie są tak przyjazne dla czlowieka jak wygladaja na nie winne
OdpowiedzUsuń