Wyjęta z głębi szuflady, trochę zapomniana ciastolina zajęła Maję prawie na cały dzień, sama nie wiem ile razy chowałyśmy ją do pojemniczków i wyjmowałyśmy, lepienia było duuużo, z czego bardzo się cieszę, bo wiecie - pracują małe paluszki.
Maja zostawiona w pokoju sam na sam z plasteliną powaliła mnie na kolana swoją kreatywnością i nowymi umiejętnościami. Największą popularnością cieszyło się zdecydowanie tworzenie kanapek dla najróżniejszych przyjaciół. Mamy taki ciastolinowy zestaw do wyrabiania i odciskania różnych śniadaniowych smakołyków.
Kanapka z tym, co Maja lubi najbardziej - chlebek, keczup, ser, pomidor i... uwaga! - brukselki ( tych nie lubi, ale to kanapka dla Nochala, bohatera ulubionej bajki, a on uwielbia ).
A tu prawdziwa bomba witaminowa - czego tam nie ma - pomidorki, mnóstwo ogórków, serek, serdelki :)
A na deser oczywiście lody na patyku - dla Mai smerfowe - niebieskie, a dla Mamy, i tu niespodzianka, operowe :) Nie wiem, skąd ten pomysł, ale były smakowite :)
Smakowite kanapki ;) U nas tez ostatnio dziewczyny mało bawiły się ciastoliną wiec pewnie niedługo wróci na pierwszy plan.
OdpowiedzUsuń