Za nami gąsienicowy dzień z książką Erica Carle Bardzo głodna gąsienica - czy jest jeszcze jakieś dziecko, które jej nie zna i nie uwielbia?? U nas jest jedną z ulubionych, od dawna, był taki czas kiedy Maja prosiła o jej odczytywanie 10 razy pod rząd, zna ją już całą na pamięć i wciąż do niej wraca, jest absolutnie przewspaniała :)
Dziś cały dzień bawiłyśmy się z głodną gąsienicą. Zaczęłyśmy od utrwalenia literki G jak GĄSIENICA. Maja wykleiła G małymi głodnymi gąsienicami.
Potem była historyjka obrazkowa o cyklu rozwojowym gąsienicy, który Maja dobrze zna, ale utrwaliłyśmy i opowiedziałyśmy sobie o wszystkich obrazkach.
A następnie nastąpiło realne, trójwymiarowe odtworzenie pełnej historii bardzo głodnej gąsienicy. Przez całą długość pokoju przyczepiłam nitkę, na której kolejno przyczepiałyśmy klamerkami wszystko, co na swojej drodze spotkała i pożarła głodna gąsienica:
jedno jabłko, dwie gruszki, trzy śliwki, cztery truskawki, pięć pomarańczy, ciasto, loda, ogóra ;), ser, kiełbasę, lizaka, placek, babeczkę, parówkę i arbuza, a na koniec trafił oczywiście zielony liść.
Maja przekładała gąsienicę po kolei przez wszystkie smakowitości, a ta przegryzała się mlaskając. Na koniec, kiedy już wszystko nadgryzła poczuła, że pora schować się w kokonie, tam zasnęła, a kiedy się obudziła była już pięknym kolorowym motylkiem! :)
Po przeobrażeniu głodnej gąsienicy w motyla zajęłyśmy się układaniem gąsienic i motyli od największych do najmniejszych, poszło błyskawicznie, dla Mai to już zdecydowanie za proste zadania :)
Przygotowałam też wcześniej jedzonko dla głodnej gąsienicy z pianki i przyszedł czas by je schrupała. Do tego posłużyły nam rolki i klamerki, które pokazywałam już tu. Na początku gąsienica składała się tylko z jednej części, ale wraz z kolejnymi pożeranymi smakołykami Maja przyczepiała jej kolejne kółeczka, w które wkładała zjedzone piankowe elementy. Kiedy już wszystko zjadła była naprawdę dłuuugachna! :) Dopiero teraz było widać jak bardzo się najadła.
Przyszedł czas na wyciory, Maja skręcała zakrętasy ( potrzebne jej do zupełnie innych celów ), ja okręcałam patyczki do lodów, na koniec nakleiłam pomponowe głowy i plastikowe oczka i tak powstały 4 słodkie, głodne gąsieniczki.
Czyż nie urocze? A to nie są zwykłe wyciorkowe robaczki, tylko pionki do gry :) Pomysł na taką grę nosiłam w głowie już od dawna, miała być zrobiona zupełnie inaczej, dużo bardziej dokładnie, estetycznie, miały być owoce z modeliny i koszyczki do zbierania - kto wie, może jeszcze kiedyś ją podrasuję. Póki co potrzebowałam na szybko, bo miałyśmy mały kryzys i potrzebowałam atrakcji na już, a dla Mai wszelkie gry planszowe to zawsze wielka frajda, więc się sprawdziło. Wyciorkowe gąsieniczki to pionki, jedzonko z pianki zaś zbiera każdy zawodnik stając na odpowiednich polach na planszy.
Plansza wykonana naprędce, zasady tradycyjne, rzucamy kostką, poruszamy się głodnymi gąsienicami, które zbierają po drodze jedzonko, na którym staną, zaś kiedy staniemy na pola z numerkiem, wtedy czeka niespodzianka - tracisz kolejkę czy dodatkowy rzut kostką itp. Wygrywa zawodnik, który dojdzie do zielonego liścia i zgromadził najwięcej jedzenia, wtedy może przeobrazić się w motyla. Proste, radosne i nasze z serca, grali z Tatą cały wieczór :)
Ufff, aż się zmęczyłam, my naprawdę zrobiłyśmy to wszystko jednego dnia? Tak, naprawdę tak i muszę Wam powiedzieć, że było bardzo fajnie! Dzięki Mamo Emmy za pomysł na materiały. Czy ktoś jeszcze jest głodny? Nasza gąsienica zdaje się być w końcu najedzona :)
Połączenie klamerek i gąsienicy...REWELACJA!!!
OdpowiedzUsuńNominacja do nagrody ONE LOVELY BLOG AWARD, ZAPRASZAM: http://frajdap.blogspot.com/2011/08/niespodzianka-nieprzyrodnicza.html
OdpowiedzUsuńAh spóźniłam się ...ale u mnie też nominacja! http://wpogonizae.blogspot.com/2011/08/nominacja.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam