Powoli kończę opisywać nasze zabawy wakacyjno-ogródkowe. Niedługo przyjdzie pora na aktywności bardziej domowe wraz z coraz krótszym i chłodniejszym dniem. A póki co kolejna odsłona lata - gra w klasy :)
Kupiłam fajne bardzo miękkie, pomadkowe kredki do rysowania po wszystkich powierzchniach i dobrze sprawdziły się w rysowaniu na asfalcie.
Maja narysowała dłuuugachną gąsienicę z kolorowych kółek i sama wymyśliła, że można po nich skakać i liczyć. Wtedy przypomniałam sobie o grze w klasy.
Klasy dają wiele możliwości - można skakać i liczyć, skakać na jednej nodze, omijać określone numerki, a my oprócz tego bawiłyśmy się też w rzucanie kamykami - stajemy na linii i każdy rzuca, osoba której kamyk wyląduje na najwyższym numerku wygrywa - stara jak świat, a wciąż atrakcyjna zabawa. Wcale nie było tak łatwo wycelować kamykiem, bo nasza droga była odrobinę z górki, dlatego były emocje i elementy rywalizacji, i oczywiście porcja śmiechu :)
Klasy spodobały nam się tak bardzo, że w warunkach domowych zrobiłyśmy nowe - Tata wykleił je papierową taśmą na podłodze i bawili się cały wieczór :)
Żeby nie trzeba było wyklejać numerów użyliśmy naszych matematycznych gąsienic. Zabaw było mnóstwo poczynając od rzucania woreczkami, poprzez celowanie w konkretne pola, kończąc na skokach, wyścigach, chodzeniu na czworaka i wszelkich wygibasach. Fajnie się gra w staromodne klasy :)
Gdy już będziesz w pełni legalną panią od edukacji przedszkolnej to Twoje dzieciaczki dostaną prawdziwego pasjonata:)
OdpowiedzUsuńW dzieciństwie uwielbiałam grę w klasy!
OdpowiedzUsuńchyba każde dziecko lubi tę grę
OdpowiedzUsuń