Było sobie 9 małych kotków. Miały swoją Panią - małą dziewczynkę i bardzo się kochały. Kotki były rozrabiakami i często przydarzały im się różne małe wypadki, dlatego bardzo często odwiedzały gabinet Pani Doktor. Była to weterynarz specjalizująca się w opatrywaniu skaleczonych łapek i bolących brzuszków kocich. Kotki - Kacperuś, Jedzaczek, Hula-hop, Skarpetka, Narciarz, Galaretka, Strawberry, Skakanka i Miluś ( tak tak :) były bardzo szczęśliwe - miały tylko jeden kłopot - nie miały domu, w którym mogłyby spać. Chciały spać w łóżeczku Dziewczynki, ale tam było już tylu pluszowych przyjaciół, że nie było miejsca. Na szczęście Pani Doktor miała dobre serduszko i pozwalała im spać w swoim gabinecie. Tam było im jednak bardzo niewygodnie i ciasno :( Dlatego ich Pani razem ze swoją Mamą pewnego dnia zbudowała dla nich ich własny, przytulny, milutki domek! I teraz kotki chrapią smacznie w swoich łóżeczkach, a do weterynarza przychodzą tylko wtedy kiedy z przejedzenia boli je brzuszek, bo to wielkie łakomczuszki są :)
Wcześniej kociaki gnieździły się w klinice...
Teraz mają własne dwa piętra z łóżeczkami, miękkimi podusiami i kocykami...
Ehhh, jak cieplutko i miło śpi się w swoim własnym łóżeczku...
A ponieważ każdy kotek, jak to kotek lubi mieć całe otoczenie pod kontrolą i popatrzeć sobie z wysoka na świat, na kominach kotki mają tarasiki widokowe, na których mogą wygrzewać się w słońcu...
A kiedy po przebudzeniu kotkom burczy w brzuszkach ( mówię Wam jakie to łakomczuszki ), do ich domku dołącza się ogródek, w którym urządzają sobie pysznościowy piknik...
Ehhh, jak miło teraz żyje się kotkom w ich nowej rezydencji!
Jeśli komuś podoba się wystrój kociego mieszkania to spieszę donieść, że za wybór dodatków, tapet i innych detali odpowiedzialna była Panna Maja - mój osobisty architekt wnętrz :)
Piękna ta nowa rezydencja, łóżeczka rozczulające ! Wielkie gratulacje dla architektki wnętrz i mamy oczywiście! A swoją drogą to ja nie do końca rozumiem zachwyt dzieci tymi zwierzaczkami z przerostem główek:)Moja też je uwielbia :)
OdpowiedzUsuńAle słodko:) Mnie się te kotki też podobają-ale ja to takie trochę dziecko-chyba nie wyrosnę już z tego:) Moje dzieci nie znają jeszcze tych kotków-ale kiedyś je oglądałam w jakimś markecie-ceny z kosmosu- są u nas też automaty na 5zł z tymi kotkami-ale one są takie malutkie w nich.
OdpowiedzUsuńZakochałam się w Waszej kociej rezydencji!Ale ona kolorowa!
OdpowiedzUsuńOj sama bym się takim kocurkowym domkiem pobawiła:)
OdpowiedzUsuńDokładnie ^^ Piękne to wszystko... I chyba będę musiała do siebię zaprosić tego twojego architekta ;) Bo moje zajączki też mają mały domek :>
OdpowiedzUsuń