Przy wczorajszym wodnym dniu oprócz dłuuugaśnej kąpieli w wannie z mamą, na którą zwykle nie ma czasu z chlapaniem, nurami, a nawet skokami i zabawami z lodem, były też wodne farby.
Zrobiłyśmy mieszaninę farby, wody i płynu do naczyń, w które potem dmuchałyśmy słomką, tak by powstały kolorowe bąble, które potem odbijałyśmy na kartce. Tak powstał bąbelkowy obraz taki jak u Pana Robótki.
Potem wylewałyśmy mieszankę na dużą kartkę i rozdmuchiwałyśmy słomką, nie wychodziły nam żadne konkretne obrazki, ale Maja miała frajdę, kolory fajnie się przenikały i nadmuchała się za wszystkie czasy, a to świetne ćwiczenie logopedyczne :)
A na koniec... wszystko zostało dokładnie rozmazane paluszkami i caaaałymi rękami, Mama tylko dolewała kolejne porcje farby, a Maja się taplała, rysowała, smarowała, wyszedł taki kolor, że stwierdziła, że ma teraz ręce jak szkielet :P Nie pytajcie, jak po tej zabawie wyglądała kuchnia i moja córka, a potem wanna, w której była myta, pomińmy to milczeniem, bo zabawa była super :)
Co tam kuchnia i łazienka,najważniejsze,że zabawa była przednia:)
OdpowiedzUsuń