Tata obiecał Mai, że zabierze ją na prawdziwe kręgle i dotrzymał słowa. Pojechaliśmy do kręgielni i cały tor był nasz. Pierwszy raz w życiu grałam w kręgle i to wcale nie jest takie łatwe, Maja rzucała specjalną dziecięcą kulą, ale przy Tacie i Wuju nie miałyśmy szans :( Mimo to zabawa była przednia, Maja mimochodem poćwiczyła matematykę zliczając zbijane kręgle, naprawdę fajna rodzinna zabawa. Nie byliście jeszcze z dziećmi na kręglach? Idźcie w jedno z tych letnich niemal 'listopadowych' popołudni, my na pewno jeszcze pójdziemy :)
fajna zabawa-trochę się boję że by mogli sobie te kule na nogi upuścić.
OdpowiedzUsuńTeraz to na bank musimy udać się na kręgle:)
OdpowiedzUsuńFaktycznie też się trochę bałam, że sobie tą kulę zrzuci na stopy, ale po pierwsze ta dziecięca kula jest dużo lżejsza, a po drugie Majka sama się pilnowała, było naprawdę super i bez wypadków :)
OdpowiedzUsuń